7/31/2010

leczo i leniwe gotowanie/ lecso and lazy cooking

Lipiec się właśnie kończy a ja z przerażeniem odkryłam,że na naszym majmily's niewiele się w tym miesiącu działo. Mogę pisać tylko za siebie,ale obiecuję poprawę w sierpniu;)
Dziś będzie znowu o czymś czego podstawowym składnikiem są cudowne, dojrzałe i pachnące pomidory. Leczo znamy chyba wszyscy, i każdy ma swoją ulubiona wersję lub kilka wersji. Tradycyjnie jest to węgierskie danie warzywne. Ja gotuję je jednak najczęściej na bazie podsmażonej piersi z kurczaka, z dodatkiem obranych ze skórki i pozbawionych gniazdek nasiennych pomidorów, dodaję paprykę, marchewkę,cukinię, cebulę, czosnek i mnóstwo ziół. Ostatnio serwowałam leczo z kopytkami i świeżym tymiankiem i było naprawdę dobre. Zioła zdecydowanie ujmują mu ciężkości.

Eng.: I know that we have google translator on the right side of blog, but when I checked how it works with previous text I wasn't impressed with the effects. That's why I want to go back to old habit and prepare each post in two languages.
Well -July was a lazy month, not a lot of was going on our blog. Temperatures were really high and when its so hot-sophisticated cooking is probably the last thing U want to do, and what we wat to do. What works well are simple dishes based on fresh ingredients. Just like lecso-which contains ripe tomotoes-peeled and chooped well, peppers, carrot, zucchini, onion,garlic and fresh herbs: basil and oregano. Each person which I know has own way to prepare lecho. I usually add some fried chicked as well.

7/16/2010

gazpacho

Wakacje w mieście są, jak sądzę, podwójnie uciążliwe, wysokie temperatury są wszędzie-ale w mieście, odczuwa się je jakby bardziej, po pierwsze jest więcej betonu,który szybko się nagrzewa i mało zacienionych orzeźwiających zakątków, po drugie ma się świadomość,że najbliższe jeziorko lub morze jest stanowczo za daleko, a po trzecie wciąż to samo miejsce jest po prostu nudne i męczące, gdy się marzy o wakacjach i podróżach... Wspominając moje fantastyczne zeszłoroczne wakacje w Hiszpanii-robię gazpacho, i cieszę się, że nie wymaga gotowania! ;)
Moje gazpacho to zmiksowane dojrzałe pomidory ( wcześniej pozbawione skórki i gniazdek nasiennych), ogórek, papryka, cebula, czosnek, oliwa z oliwek, odrobiona octu i kilka przypraw.
W kwestii dodatków do gazpacho polecam inspiracje pięknym postem z bloga La Tartine Gourmande.


Słyszałam, że najlepsze gazpacho można dostać na południu Hiszpanii,ale najwyraźniej miałam pecha, bo próbowałam go tam kilka razy i nie było jakieś nadzwyczajne. Najsmaczniejsze jakie miałam okazje jeść ( i też najpiękniejsze) było w Madrycie, w pewnej kameralnej knajpce z tapas, zdjęcie pochodzi właśnie stamtąd.