11/27/2008

temptation

Up, down, turn around
Please don't let me hit the ground
Tonight I think I'll walk alone
I'll find my soul as I go home

New Order, Temptation

Pod koniec listopada dobrze jest zrobić coś wbrew mało kuszącej pogodzie – iść na spacer czy imprezę. Wcześniej równie dobrze jest dać się zwieść na pokuszenie kruchym, warzywnym tarteletkom prosto z pieca;)

There’s nothing better for november night but nice party. Before that, there’s nothing better than hot, crusty wegetable tart;)

Tartaletki z kabaczkiem / Marrow tart

Ciasto (porcja na 10 małych foremek) / shortcake:
200g mąki / 200g flour
100g masła / 100g butter
1 jajko / 1 egg
szczypta soli / some salt
3 łyżki wody / 3 spoons water

Nadzienie / stuffing:
kabaczek / marrow
sos pomidorowy / tomato sauce
marchew / carrot
cebula / onion
bazylia / basil
oregano / oregano
(proporcje na oko)

11/23/2008

Soupe a l'oignon

Danie eksportowe kuchni francuskiej, sprawdzi się w sytuacjach wymagających wykwintnego posiłku jak i w regularnych szybkich domowych obiadkach. Radzę tylko przed party zarezerwować sobie czas na wywietrzenie mieszkania, proces przygotowawczy zostawia niestety wyraźny zapach. Nie tylko dla zagorzałych miłośników cebuli, ukazuje jej nowe, smaczne, niełzawe i ciepłe oblicze. Ekonomiczna rewelacja. Świetnie rozgrzewa w zimowe wieczory. Jeśli jeszcze nie próbowaliście- polecam, uda się na pewno:)


*4 cebule/ 4 onions
*masło do smażenia/ some butter to fry
*mąka do opruszenia cebuli w końcowej fazie smażenia/ some flour do covered onions at last stage of frying
* ok 1l bulionu warzywnego / 1l vegs boulion
( można rownież użyć wody/ also U can use water instead)
* 0,5-1 kieliszek białego wina/ 0,5-1 glass of white wine
(wino nie jest konieczne,ale świetnie podkreśla smak cebuli/ wine isn't necessary but gives some great flavour)
* sól, pieprz/salt, pepper


Wykonanie jest bardzo proste: pokrój cebule w talarki, usmaż je na maśle, aż będą rumiane, pod koniec smażenia oprósz mąką, podsmaż jeszcze chwilkę, zalej bulionem (lub wodą), gotuj ok 20-30min, dopraw do smaku solą i pieprzem. Wiele osób odradza używanie kostek rosołowych lub vegety, ja żadnej kulinarnej tragedii związanej z ich uzyciem nie zaobserwowałam, więc polecam. W końcowej fazie dolej wino. Podawaj z grzankami serowymi, lub chociaż oprószone serem.



Today I'd like to introduce something nice&warming for long, chilly winter evenings from French cusine. Aromatic and rich in taste. Not exclusively for onion-lovers. Will be perfect for posh parties, and for regular home dinners. Extra-economic and easy enough for everybody to prepare. Dare to try onion soup.

So how to do it? : slice onions, fry on butter, when they are nearly ready add some flour, fry them well, then add boulion or water,and cook for 20-30 min, then add wine if U have it, salt and pepper. Some people think using instant boulions is highly inproper, I disagree- if U don't have real boulion use what U have and don't worry, it won't be less tasty. Serve soup with toasts topped with cheese.

11/21/2008

Белые ночи

Białe noce. Białe nie od jasności, ale od śniegu. A gdy się już obudzisz, zastaniesz świat pod miękką powłoką z pierwszych w tym roku płatków.


White nights. This is not a sign of spring, but winter. It means if U’ll look out of the window now, U’ll see world putting on a white snowy coat. Enjoy white spirit!

Winter rolls

papier ryżowy / rice paper
makaron ryżowy / udon
ogórek / cucumber cut into long pieces
kurczak na parze / boiled chcicken
ulubione kiełki / Ur favourite sprouts
ocet ryżowy / rice „vinegar”
ser brie / brie cheese

tymianek / thyme

inspiracja: / recipe: Nowa kuchnia polska. Odcinek: Spotkanie przy przekąsce.

11/17/2008

how NOT to be a domestic goddess

Z góry przepraszam rozczarowanych i przerażonych - tak, jadam mrożonki, sosy ze słoików, i tak, jak najbardziej uważam, że bywają super i zamierzam o tym napisać;)
Czasem pomysły na obiad producentów sosów i mrożonek przewyższają moje własne, czasem chodzi o brak czasu, czasem o zwykłe lenistwo i wygodę.
Kilka dni temu kupiłam sos do kurczaka tikka - czyli pomidorowy sos doprawiony curry, kolendrą, cebulą, mlekiem kokosowym i jogurtem, coś wspaniałego... Usmażyłam kurczaka i dodałam sosu, w woku rozgrzałam mrożonkę warzywa na patelnie o smaku indyjskim, czyli groszek, kukurydzę, marchewkę, paprykę i ryż, na koniec zmieszałam wszystko i doprawiłam wszystkimi wschodnimi przyprawami, jakie tylko miałam pod ręką. Jedząc miałam wrażenie, że jestem w niezłej indyjskiej restauracji, wszystkie piękne kolorowe, swieże i pachnące. A przecież ze słoika i z zamrażalnika. Jeśli tylko wykażecie się inwencją i dodacie coś od siebie - nie tylko to, co sugeruje producent na opakowaniu (w moim przypadku sugerowal podanie sosu z kurczakiem i ryżem) - możecie uzyskać świetne, oryginalne danie w przysłowiowe 5 minut;)
(Na zdjęciu jeszcze przed dodaniem sosu z kurczakiem.)

Niedawno jadłam również makaron szpinakowy z sosem (ze słoika oczywiście) szpinakowo-szparagowym z serem ricotta, rewelacyjny mix, którego najpewniej nie odkryłam bym nigdy gdyby nie wymuszona zmeczeniem i głodem wycieczka do Marksa i Specera po ,,obiadokolacje''.
Uwielbiam też sos pieczarkowo- smietanowy do kurczaka podawanego z tagiatelle i pietruszką oraz sos meksykański, który dodaje do farszu do naleśników meksykanskich. Sos słodko- kwaśny dodaje za to do farszu do naleśników orientalnych. Absolutnie wielbię również warzywa na patelnię wszelkich rodzajów, ale jeszcze pewnie o tym wspomnę;)
Sosy ze słoika sa genialne nie tylko jeśli nie mamy czasu, ale także wtedy kiedy nie umiemy zrobić czegoś na to potencjalnie mamy ochotę lub gdy zdobycie składników okazuje sie zbyt trudne.
Nie twierdzę, że wszystkie sosy sa świetne i że polecam je na codzień, zachęcam jedynie do eksperymentów, efekty bywają pyszne i niespodziewane.



Well, I guess now all domestic goddess will be really disgusted, but- I love frozen vegs and ready to use sauces from jars. I'm not using them every single day but I believe they can be perfect soluction if there is no time, no idea, or just really strong craving for sth uncommon which we are not sure how to cook. Few days ago I bought sauce for tikka chicken which containts: tomatoes, onions, curry, coreander, coconut milk and yoghurt. Great indian style, kinda spicy meal for European people who didn't get used to spicy food but want to try something Eastern.
I fried the chicken, then added sauce. I heated frozen indian style vegs: beans, corn, carrots,peppers with rice and some spicies in a wok . At the end I mixed it all together. I obtained delicious, aromatic and gently warming taste.
I'm also enjoying few other sauces like sweet and sour, creamy mashrooms or mexican. I'm gonna write about them in the future, as they are my aids in acheiving better taste in common dishes.
Idea is very similar- I'm always adding something what is not necessarly suggested on the packing. It's making me feel a little bit better- like I'm really cooking and not just re-heating;)

11/11/2008

Final fantasy

Antyoksydant i afrodyzjak. Chodził za mną od kilku dni, więc w końcu przeszliśmy się razem. Gorący budyń, w sam raz na jesienne chłody. Po drodze nam było z imbirem. Pomysł znalazłam przeglądając w księgarni pozycję na temat kuchni chińskiej (!). Napisano, że świeżo wyciśnięty sok z imbiru ma naturalne właściwości „ścinające” mleko. Jako, że jestem niedowiarkiem, dodałam ciut mąki i gęstego musu ze zmiksowanych bananów w celu zagęszczenia. I nieco rumu do smaku – niech Was nie zwiedzie to podwójne A na początku!
Na zdjęciu z moim wyrobem rogalomarcińskopodobnym.

Finally I found fulfillment of my todays fantasies. Ginger custard with bananas, rum and maple syrup. Ideal for fall evenings at home with good book. There are a lot of nice recipes with ginger on the internet, but there’s a lot of other indulgences for me at the same time – so maybe next time I’ll try ginger pudding tart, made from carrot, flour, oatmeal, ginger and golden syrup. Recipe itself sounds very interesting, isn’t it?

11/09/2008

haiku panna cotta

Bardzo prosty w przygotowaniu i genialny w smaku śmietankowy deser, którego ojczyzną są północne Włochy. Tradycyjnie podawany jest z musem owocowym. Pod wrażeniem przepisu znalezionego na blogu White Plate spróbowałam jednak jego przewrotnej wersji z japońską zieloną herbatą w pudrze.

Aki Onda z „Fish doesn’t know it’s raining” z albumu „Precious moments” eksperymentował ze mną w słuchawkach, ja natomiast eksperymentowałam z panna cottą w stylu haiku. Gęsta śmietana 36% i mleko podgrzewały się w rondlu akurat tyle czasu, ile potrzeba, by dodać dwie łyżki miodu, trochę cukru pudru, i zetrzeć skórkę z cytryny. Przed dodaniem żelatyny i odstawieniem na stosowny czas do lodówki w celu zastygnięcia wsypałam łyżkę zielonego proszku. Była to już reszta z puszki, którą dostałam jakiś czas temu w prezencie od znajomej Japonki, a w której znalezienie włożyłam wczoraj niemało trudu. Ale opłaciło się! A przy okazji przypadkiem natknęłam się w prasie na fascynujący artykuł pewnego podróżnika dotyczący regionu, z którego pochodziła moja sproszkowana zielona herbata Uji – miejscowości Uji w okolicach Kioto: Mało jest takich miejsc w Japonii, gdzie można posmakować spokoju życia na prowincji pełnej pamiątek historii. […] Tutejszą specjalnością jest najlepsza w kraju «matcha» - sproszkowana herbata używana w ceremonii parzenia herbaty. […] Na każdym kroku ujrzymy tu sklepy sprzedające wszelakie herbaciane produkty – od sypkich, elegancko konfekcjonowanych herbat zwanych od nazwy miasta «ujicha» po słodycze, a wśród nich galaretki, ciasteczka, no i lody z zielonej herbaty. […] Na atmosferę miasteczka składa się wiele wrażeń zmysłowych tworzących jego wyjątkowy i przyjazny wizerunek. Tam pierwszy raz w życiu zrozumiałem, na czym polega sławna w świecie opinia o związku japońskiej duszy z naturą. Pewnego dnia byłem świadkiem rozmowy dwóch sklepikarek podziwiających pięknie czerwieniejący jesienny klon. Jedna z nich z rozmarzeniem powiedziała: «To jest tak piękne, że chciałoby się założyć kimono…».

Very simple and minimalistic dessert. Originally served with fruity dressing, it comes from northern Italy. Inspired by interesting concept founded in White Plate blog I tried it’s haiku version – with japanese powdered green tea. The result was incredible.

First of all, U just need to put some good music on your iPod. I would honestly reccomand U japanese experimental Aki Onda’s “Fish doesn’t know it’s raining”. Then boil 200 ml pure cream with some milk, add 3 teaspoons powdered gelatine, 2 spoons honey, 1 spoon icing sugar and1 spoon japanese powdered green tea. Mix gently and cover and refrigerate for 2 hours or until jelly has set. To serve, dip the outside of the mould quickly in a bowl of hot water to loosen and invert onto serving plates. To get additional pleasure during eating, find out some informations about yours tea region of origin. Mine, for example, comes from Uji, small province famous for exceptionally good selection of teas, small shops with sweets made from green tea and sales-womans with lyrical imagination, always ready to get excited about nature’s harmony, even if it’s just red autumn leaf.

11/02/2008

All Soul's day

The taste of life I can’t describe
Portishead, „We carry on”

Stara matka protagonisty powieści „Widnokrąg” Wiesława Myśliwskiego i jej pokój, utkany przepisami, wyciętymi z gazet kuchennymi poradami, spisanymi ręcznie ingrediencjami potraw. Na kartkach, odwrotnych stronach rachunków, na brzegu serwetki. W szufladzie, między kartkami zakurzonej książki, a nawet za ramą obrazu. Ten widok nie chce wyjść z mojej głowy, wraca z niepojętą siłą, ilekroć, tak jak dziś, zastanawiam się nad stopniową niepamięcią. „Pominki” – tak nazywała się msza święta na część zmarłych, będąca częścią pogańskich obrzędów zadusznych. Jak to się dzieje, że po latach pamięta się nie zawsze to, co by się chciało? Że pamięć ciała, zmysłów, niezawodnie wygrywa? Rodzi się więc we mnie sentymentalna refleksja - choć żadna to nowina przynajmniej od czasów proustowskiej magdalenki - że jedzenie, ewokując wspomnienia, skojarzenia, emocje, bywa nie tylko zmysłową czy estetyczną przyjemnością, ale i ćwiczeniem z pamięci, tropieniem nielicznych śladów, jakie pozostają po tych, którzy odchodzą.

Myślałam, że słój jabłkowych konfitur z cynamonem (zimowy gotowiec dla wielbicieli szarlotki) był ostatnią kulinarną pamiątką po mojej babci i jej niezłomnej energii przetwarzania i przechowywania. A tu nieoczekiwane znalezisko. Cała sterta zeszytów pełna zapisanych odręcznie przepisów w babcinym kredensie wśród korespondencji i dewocjonaliów. „Vademecum łakomczucha” i inne kilkudziesięcioletnie poradniki kulinarne młodej pani domu, pozakładane suchymi liśćmi. Wśród nich przepis na najprostsze ciastka świata, „amoniaczki”, których zapach i kształt (babcia wykrawała je szklanką – zwykłe kółka z dziurką, wyciętą naparstkiem) wprost odsyła mnie do domu dziadków, w którym w dzieciństwie rokrocznie spędzałam wakacje.

Amoniaczki
0,5 kg mąki krupczatki
1 kostka masła
2 płaskie łyżeczki amoniaku
4 żółtka
1 szklanka cukru pudru
aromat pomarańczowy

Antrophology of mourning for sure have lots of interesting things to say about the way how people eat or, on the contrary, refrain from eating to celebrate death or reminiscence of the deceased.

Proust for sure has lots of interesting things to say about surprisingly strong power of memory for smells, aromas, which reminds us about the past.

Today I’m a little bit nostalgic, so I prepared cookies from my late grandma’s recipe, which I found one day among other hand-written recipes hidden in her cupboard. I choose those plain, easy cookies, because their smell always faultlessy send me to grandmother’s house in the village, where I spent most of my holidays when I was a child.

Ammonia cookies
0,5 kg of flour
200 g
of butter
2 spoons of ammonia
4 yolks
1 glass of icing sugar
orange aroma

31.11

Dynia i już. Piękna ponad wszystkie, i żal, że trzeba ją zjeść. Ale mus to mus, zamiast w dynię jadalną można wpatrywać się w tykwy ozdobne, nie wodzą na pokuszenie, a są przecież i czerwone, i zielone, i żółte, i w cętki, i nakrapiane.. Która najpiękniejsza? Nieważne, przecież nie będziemy ich jeść, nie odczujemy w sercu spustoszenia. Tak pisze o niej Tadeusz Pióro, wieloletni dziennikarz „Przekroju”, który prawie codziennie gotuje ambitny obiad, i to od dobrych 20 lat, w autorskiej książce kucharskiej „Czterdzieści cztery przyjemności”. Dynia i już. Bohaterka jesieni, zwłaszcza okresu Halloween, który drzwiami i oknami dobija się od kilku lat do właściwego sobie miejsca w polskiej kulturze popularnej. Także drzwiami kuchennymi. Dyni wszędzie pełno. Gotuje się szybko i łatwo, można z niej wyczarować zarówno proste, jak i nieco bardziej skomplikowane potrawy. Początek jest zawsze taki sam: Kilogram obranej dyni trzeba pokroić w kostkę o boku centymetrowym. To żmudne zajęcie, lecz dowodzi miłości. Aby podać zupę krem (na zdjęciu), trzeba gotować dynię kilka minut z ulubionymi dodatkami, przyprawami i solą (lub na słodko z cukrem, jak kto woli), następnie zblendować i połączyć z ciepłym mlekiem oraz zacierkami, grzankami czy makaronem. Sposobów zresztą jest pewnie tyle, ilu amatorów tej zupy;) Można przygotować dyniowe risotto czy słodką, ziołową zapiekankę do mięs, jagnięciny czy kaczki. W opcji numer dwa pomocny może się okazać przepis Tadeusza Pióro: Kilka ząbków czosnku i pęczek pietruszki należy posiekać jak najdrobniej, i wymieszać z kosteczkami dyni. Teraz dynię, czosnek i natkę mieszamy z sześcioma łyżkami mąki, bardzo starannie, żeby każda kosteczka była mąką oblepiona, a jeśli jej ku temu nie starczy, trzeba dosypać więcej. Przy okazji dodajemy pieprz i sól. Żaroodporne naczynie smarujemy oliwą, wkładamy do niej dynię z dodatkami, polewamy kilkoma łyżkami oliwy i zapiekamy w temperaturze 175 stopni przez dwie i pół godziny. Na powierzchni powinna powstać gruba, chrupka skóra koloru razowego chleba. Wyobrażam sobie także na ciasto w amerykańskim stylu, marchwiowe z białą czekoladą, tyle, że z niemałym współudziałem dyni. Mój wybór pada jednak na inne połączenie tych dwóch składników w siostrzanym kolorze pomarańczy: mocno przyprawione, słodko-ostre dyniowo-marchwiowe „sajgonki” (na zdjęciu). Farsz, składający się z dyniowego puree, startej marchwii uduszonej w cynamonie, rodzynkach, startym korzeniu imbiru, ciemnym sosie sojowym i czosnkowym sosie chilli oraz cebuli zeszklonej w towarzystwie odrobiny cząbru i szafranu, zawijam w papier ryżowy do sajgonek i smażę w dość głębokim oleju. I gotowe. Dynia i już!

The carved pumpkin lit by a candle inside is the main symbol of Halloween, and, of course, I’m not going to disagree with this fact. However, it’s always good to have something nice for lunch (especially after visiting cementry) and I’m not going to deny myself small pleasures, which offers us a result of carving a lanterns: fresh, fragrant, orange pumpkin pulp. So – trick or treating!

First of all, the most popular and the easiest is pumpkin soup. Served in salty or sweet version, it’s always hot, creamy and very quick in preparation. You just need to peel pumpkin, cut on small cubes, boil it, match up with other favourite ingredients, such as cream, onion, spices, and serve with toasts or pasta.

It’s good as well if U yield to the temptation of hot casserole (pumpkin, parsley, flour, garlic, salt and pepper), which ideal keeps company of meets, especially duck meat. I can also imagine delicious pumpkin risotto or american-style carrot&pumpkin cake with white chocolate.

My last but not least trick (I would even say that the best) is pumpkin stuffing rolled in rice paper and fried. It’s quite typical for wietnam cuisine but my stuffing is completely different: there’s no meat and I used soy sauce instead of fish sauce. As a result my “rice pancakes” are sweet and hot, full of pumpkin puree, carrots, onions with saffron, raisings, cinnamon, fresh ginger, garlic chilli sauce and soy sauce. Uff, did I found a way out of cruel (tr)eating?

11/01/2008

mozarella

Jesień już na dobre się rozgościła, czasem mój mózg zdaje się o tym zapominać i łapią mnie zachcianki na typowo letnie potrawy, ostatnio była to mozarella z pomidorami. Chyba najpopularniejsze zestawienie pomidora i mozarelli znane też jako caprese- duma Włochów i symbol włoskiej flagi.
Żeby je trochę urozmaicić można zamiast sałatki przygotować aromatyczną kanapkę z pieczywem typu ciabatta-opieczonym i posmarowanym oliwą, wypełnić je mozarellą, pomidorami, rukolą i mieszanką ziół, dodac ulubioną wędline, najlepiej sprawdzą się wszelkie wędzone lub pieczone.
Pisząc tego posta wrzuciłam w google hasło: mozarella, ku mojemu zaskoczeniu większość rezultatów wyszukiwania to była właśnie caprese, czasem pojawiają sie wzmianki o dodawaniu tego sera do pizzy lub sałatek, uważam ze ten pyszny lekki ser zasługuje na troche więcej uznania. Dobrym towarzystwem bedą dla niego wszelkie warzywa, sałaty, zyskuje nieco charakteru jeśli dodamy do niego pesto i oliwki...
Jeśli odkryję coś naprawdę ciekawego dam wam znać;)




Since good few weeks it's atumn but last week I had a craving for something typical for summer. Mozarella and tomatos. In the most popular version they are going together as caprese. Italians must be proud, this salad is looking like italian flag and it's one of the most popular ways to eat this lovely, soft cheese. But hopefully not the only one. If You fill tosted ciabatta bread (or any other kind of bread) with mozarella, tomatos, rocket, basil and smoked meat You will have aromatic sandwich heavy enough to be Your lunch. For better finishing touch use mayo with pesto and olives. And simply enjoy this taste of summer in the middle od atumn.